czwartek, 9 grudnia 2021

67. Sleigh Ride

 




Chcę napisać w tym roku jeszcze jeden post (mam nadzieję, że wyjdzie! Wtedy w 2021 miałabym napisane 4 posty.), w którym rozpiszę się tylko i wyłącznie o sobie, więc musiałam się zmusić do wstawienia przed nim czegoś związanego z tematyką tego bloga. Inaczej czułabym się źle, nie wiem jakoś tak i już. Za to mogę wam zaprezentować jakże klimatyczne zdjęcia, robione ponad rok temu. Byłam prawie pewna, że już się tu znalazły, a tu proszę, jednak nie. Nie wiem czy to już jakaś tradycja, że zawsze będę wstawiać zdjęcia nie w porę. Znowu nie ma tutaj śniegu w grudniu. 









Zdrówka życzę wszystkim wciąż zaglądającym tutaj. △△ reszta może się pochorować












sobota, 17 kwietnia 2021

66. Tea Time








Może to dziwne zabrzmieć, ale co słyszycie patrząc na te zdjęcia? Chociaż nie wiem czy to sformułowanie określa to o co chcę Was spytać. Chodzi mi o coś takiego, że wiecie, gdy na to patrzę słyszę ciszę (ogólnie pomińmy to czy da się ją słyszeć, okej). Ale tą taką niezręczną, wręcz mrożącą. Wyobraźcie sobie taką sytuacje:
Jest niedzielne popołudnie 2014 roku. Kończy się jesień, nie jest za ciepło, ani za zimno. Siedzicie u jakiś krewnych znajomych waszych rodziców przy stole. W sumie to nie wiadomo po co tam jesteście, bo tylko siedzicie. Podają wam herbatkę i jakieś ciastka, ale i tak ich nie jecie, bo nie chcecie rzucić się przypadkiem w oczy. I następuje chwila, w której wszyscy wyszli z tego pokoju w tej sprawie co przyjechali, a to kran naprawić, garnek oddać czy coś takiego. Oczywiście ty jeden zostajesz. Wciąż siedzisz z tą filiżanką herbatki. Teoretycznie wciąż słyszysz z pokoju obok głosy tutejszych domowników, ale z każdą chwilą stają się one dla ciebie coraz bardziej oddalone. Dostrzegasz pojedyncze pyłki kurzu latające sobie gdzieś w powietrzu. Odcinasz się od świata rzeczywistego. I słyszysz tą ciszę.
Ya know what I mean? Nie? Dobra, zresztą, w domku na zdjęciach ledwo mieściły się G2 i przydały mi się do czegoś te kurdupelki. Nie przeczę, niektóre są całkiem ładne, ale szukanie ich w dywanie nie jest za ciekawe. Ostatnio naszło mnie na kilka pomysłów na posty, gdy znalazłam stare lps'owe magazyny. Większość była w dobrym stanie (czego nie można powiedzieć o gazetkach mlp), co mnie całkiem zdziwiło. 
Ale wracając, co słyszycie, gdy patrzycie na te zdjęcia? 










~~~~~




wtorek, 19 stycznia 2021

65. We can't take ourselves seriously

A kto to przyszedł?





Widzicie zająca na tym zdjęciu?












Generalnie, to próbując zrobić jedno z ujęć na bliżej nieokreślonej roślinie pokrytej śniegiem, ze zdjęcia powyżej spadł bezimienny Corgi. Z racji, że była całkiem duża warstwa śniegu, który wciąż przybierała na grubości, przestraszyłam się nie na żarty gdy nie mogłam go zobaczyć. Te krzaczki jednak są całkiem gęste, a pod nimi nie wiadomo co może się czaić, wielkie jest prawdopodobieństwo, że diabły tam siedzą. Szukając go odmarzła mi cała dłoń, ale znalazłam, a to najważniejsze. Już miałam wizje, mnie kucającej w tym krzaku tak długo, aż śnieg się roztopi, hah. Pewnie gdybym go nie odnalazła, to tak by się to skończyło.  Ale no, na przyszłość mam dla Was radę ( wujek dobra rada się znalazł), jak zapodzieje Wam się gdzieś figurka w śniegu, to nie panikujcie rozkopując cały krzak. 
























Ostatnio też wziął mnie tak zwany 'głód petshopowy'. Tak. Sama się w sumie całkiem zdziwiłam, bo jak pisałam wcześniej w 2020 kupiłam tylko dwie figurki. Ale typowo po wejściu na OLX i spojrzeniu na ceny..Zakończyłam w życiu etap, w którym mogę wydać dobre ponad 50 zł na jedną figurkę, czyli po prostu jestem jeszcze większym skąpcem niż byłam.  Heh. 










---