Ta-daa! Nowe zdjęcia i dwie nowe figurki! W prawdzie kupione w lipcu, a dokładniej trzeciego lipca.
Piszę ten post nieironicznie autentycznie od września. BOŻE.
Jednakże powracam, aby zniszczyć świąteczną atmosferę panującą na blogosferze z pomocą moich zdjęć wykonanych w sierpniu. Może sierpniowe słoneczko trochę Was ogrzeje.
Przedstawiam Wam Zygmunta. Jego imię nie jest przypadkowe, o nie, nie. Kupiłam go (i drugą figurkę również) pod Kolumną Zygmunta (rozłożyły się tam na kocyku takie dwie osoby i sprzedawały figurki po 10 złotych, niezwykle ich szanuje za to, że oddzielili oryginalne figurki od podrobionych! a tak, to już nigdy nie udało mi się ich złapać, może bo handel w tym miejscu nie jest zbytnio dozwolony), stąd takie dobór imienia. Bardzo do niego pasuje. Jest on moim już chyba dziesiątym lps'owym króliczkiem.
I druga nowość u mnie! To moja pierwsza figurka tego kształtu (wiem, wiem. trochę wstyd). Od dłuższego czasu o nim sobie marzyłam, bardzo podoba mi się jak ma pomalowane oczy. I teraz mam już skompletowany zestaw z kliniką. Nazywa się Freddie/Sergiusz. Jeszcze się nie zdecydowałam. A może będzie miał dwa imiona? Sergiusz brzmi jak imię, które któryś z huncwotów by nosił, choć raczej kojarzy mi się po prostu z imieniem Syriusz.
Na pewno przyjaźni się z Zygmuntem. Tworzą samozwańczą grupę grającą emo muzykę, mimo tego, że ich umiejętności muzykalnych ograniczających się do cymbałek i bębenka. Większość czasu spędzają na poprawianiu eyelinera i doświadczania szoku, gdy ktoś nie zna pełnej dyskografii ich ulubionego zespołu (mcr❤ ktoś może był na koncercie w Warszawie?).
Tak bardzo tęsknię za tym widokiem↑
Powiem Wam moi drodzy uczciwie, że bardzo zapuściłam się z blogiem w tym roku. Mimo, że pojawiły się o dwa wpisy więcej niż w dwóch minionych latach, to jakoś dopiero w tym roku to poczułam.
W tymże feralnym roku, który już się na szczęście kończy, blogasek obchodził swoje 5 urodziny, dokładnie 4 sierpnia (serio, nie musicie się cofać do tego pierwszego wpisu, żeby sprawdzić czy Was tutaj nie okłamuje. Na prawdę, nie warto). Jeszcze drugie tyle i będziemy świętować dziesięciolecie! Z racji tych spóźnionych urodzin podzielę się z wami pewną fraszką, która mnie irytuje w moim blogowaniu odkąd pamiętam. A mianowicie..nie przepadam za nazwą własnego bloga. Serio. Jakby. Czymże jest ten Tajemniczy Świat LPS? Gdzie się znajduję? Czy chodzi o moje domki zrobione z pudełek po butach, służące jako apartamenty dla pet szopów? A może o wątpliwej jakości lps'owe teledyski do nightcorowych piosenek? Chyba nigdy się nie dowiemy.. Oczywiście, mogłabym zmienić adres bloga, ale boję się, że wtedy nikt by już tutaj nie trafił. No i jeszcze on..Sentyment. Cóż, trudno, poza tym, to jest zadowolona z tego jak rzeczy tutaj się mają. Jak te 5 lat minęło..
Życzę Wam cudownych świąt i przesłodkiego nowego roku! :))